Poezja – największe utrapienie maturzystów
Emocje wokół tegorocznych matur próbnych jeszcze nie opadły. Uczniowie zalewają internet rolkami na temat swoich wrażeń co do zadań i oczywiście, jak co roku, są to głównie wyrazy frustracji. Panuje opinia, że w tym roku egzaminy zaskoczyły wyjątkowo, ponieważ ten przygotowany przez Centralną Komisję Egzaminacyjną okazał się wyjątkowo trudniejszy od wersji Operonu. Szczególnie w zadaniach z części historyczno-literackiej. Tegoroczni maturzyści podkreślają, że teksty do zadań były wyjątkowo trudne, wielu w ogóle nie zrozumiało o co w nich chodzi i czego się od nich właściwie wymaga. Czy jednak same zadania naprawdę były takie skomplikowane, czy wystąpił tu efekt zbiorowej histerii? Poświęćmy im chwilę.
Choć pierwsze zadanie w tej części egzaminu dotyczy tekstu zdecydowanie najstarszego, jak na ironię, nie był on jeszcze wcale najmniej przejrzysty, choć niektórym również sprawił problem. Jeżeli uczeń zdążył przypomnieć sobie informacje z pierwszego roku szkoły średniej, z pewnością powinien kojarzyć, o jaką filozofię chodzi. W tekstach Horacego, a także naszego rodzimego poety, który silnie się starożytnym pieśniarzem wzorował, Jana Kochanowskiego, pojawiają się na przemian hasła stoicyzmu i epikureizmu. W powyższym zadaniu chodziło oczywiście o tę pierwszą szkołę. Mogło wywołać lekkie zamieszanie to, że filozofię tę kojarzy się przede wszystkim z zachowaniem spokoju, a przecież o tym dosłownie w wierszu nic nie napisano. Pamiętajmy jednak, że egzamin maturalny nie może serwować nam gotowych odpowiedzi do zadania, w takim wypadku miałby niewiele sensu. Zachowanie niezmąconego spokoju według stoików miało wynikać z czystego umysłu, który niezależnie od tego, co się stanie, pozostaje niewzruszony. I to zarówno, gdy człowieka spotyka coś złego, jak i dobrego. Po prostu – nie należy dać się ponosić emocjom. Rada, o którą pytają nas w zadaniu, znajduje się tak naprawdę w pierwszym wersie wiersza, następne zaś przynoszą jej dokładniejsze wytłumaczenie. Pomnij zachować umysł niezachwiany – należało jedynie sparafrazować to zdanie.
W zadaniu następnym zaczęły się prawdziwe schody. Od razu w oczy rzuca się fakt, że ilość przypisów do tekstu Kochanowskiego jest dłuższa niż sama fraszka. Wprowadziło to odbiorców w niemałe rozdrażnienie, no bo jak pracować na tekście, którego w ogóle się nie rozumie, gdy cały czas trzeba zerkać na te nieszczęsne wytłumaczenia? Zanim damy się ponieść niepotrzebnym emocjom (wbrew radzie z zadania wcześniejszego), warto zerknąć najpierw na jego właściwą część.
Czy ktoś nas tu zapytał o interpretację całego tekstu? Absolutnie nie!
Pytanie jest proste: jaką rolę pełni poezja zdaniem podmiotu lirycznego. Należy przy tym pamiętać, że twórczość liryczna może być różnie nazywana, nie zawsze dosłownie wierszem czy poezją. Pieśń, wersy, twory… Poeta przecież musi sobie jakoś tę swoją pisaninę urozmaicić, żeby się w kółko nie powtarzać. Tutaj Kochanowski używa określenia rymy, które również są pewnym skrótem myślowym odnoszącym się do jego poezji. Tym razem odpowiedź na pytanie znajduje się w dwóch ostatnich linijkach:
Proszę, niech ze mną za raz me rymy nie giną,
Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną.
Pojawia się tu pewien starożytny motyw, również obecny w poezji Horacego, a mianowicie exegi monumentum (wybudowałem pomnik), ale wcale nie trzeba było go znać, by dobrze odpowiedzieć na pytanie. Poeta pragnie, aby jego dzieła słynęły również po jego śmierci. A zatem – pozostawienie po sobie spuścizny literackiej, zapewnia w pewnym sensie twórcy pierwiastek nieśmiertelności, czy też nieśmiertelnej sławy.
A teraz, przed państwem, wisienka na torcie. Białoszewski z pewnością byłby dumny widząc ilu uczniom krótki fragmencik jego tekstu spędził sen z powiek. A zwłaszcza t e g o tekstu, który jest przecież wyrazem kryzysu twórczego i ma się wrażenie, jakby został machnięty od niechcenia. No więc, ustalmy sobie raz na zawsze jedną fundamentalną prawdę na temat poezji – choć często tak jest, to absolutnie nie zawsze musi ona nieść ze sobą jakiś ukryty i wyrafinowany przekaz! Szczególnie twórczość współczesna. Już pod koniec XIX wieku dekadenci uznali, że sztuka może być celem samym w sobie, niekoniecznie niesie ze sobą refleksję filozoficzną, wyraz głębokiego uczucia albo zagrzewa do walki o wolność. Ponadto, w liryce współczesnej, szczególnie popularne stały się tzw. neologizmy artystyczne – inaczej wyrazy, które nie istnieją w żadnym słowniku, a powstały specjalnie na potrzebę dzieła. Dlaczego? Powodów może być mnóstwo. Czasem jest on bardzo prosty – poeta szuka odpowiedniego rymu, a żadne istniejące słowo mu nie pasuje. Ten nieszczęsny “yeń”, nie pełni tu żadnej tajemniczej funkcji. Po prostu się rymuje. A Miron celowo napisał wiersz na kształt wypocin pijanego zagraniczniaka, który nie zna polskiego – chciał pokazać, jak ciężko jest czasem napisać wzruszający i sensowny utwór. Tytuł “mironczarnia” jest dość oczywistą grą słowną, zważywszy na to, że w pierwszym wersie pojawia się stwierdzenie: męczy się człowiek Miron męczy. Jest to pochodna wyrazu męczarnia, który autor złączył z własnym imieniem, aby dać czytelnikowi do zrozumienia, jakie trudy przechodzi. A zatem, wystarczyło napisać, że podmiot liryczny postrzega akt tworzenia jako męczarnię, proces żmudny i niezwykle trudny.
Wniosek? U wielu uczniów kuleje zdolność czytania ze zrozumieniem i to na jej wykształceniu należy się skupić. Przy kolejnych podejściach do zadań egzaminacyjnych, pochylmy się na dłużej przede wszystkim nad poleceniem zadania, nie ogólnym sensem wiersza, które się w nim znajduje. Zastanówmy się, czego się od nas właściwie oczekuje, zanim ulegniemy panice.